Na
studiach mieszkałyśmy we trzy. Ależ to były cudowne czasy. Teraz
mieszkamy w 3 różnych miastach (w tym jedno, bardzo, bardzo daleko), ale
raz na jakiś czas się spotykamy. Rzadko w komplecie, ale jednak.
Ponieważ ostatnio hummus jadłam w tym najdalszym mieście (z czwartą
zresztą kochaną koleżanką), postanowiłam troszkę nawiązać do tamtego
spotkania. Na przyjście drugiej z nas (oraz jej męża i naszej wspólnej
koleżanki) przygotowałam domowy hummus. Jadłyśmy, śmiałyśmy się i
wspominałyśmy. Obiecuję, że zrobię powtórkę na wspólne spotkanie we
trzy, w grudniu (uda się, prawda dziewczyny?).
Przepis dodaję do akcji z Widelcem po Azji, a pochodzi on ze strony Kwestia Smaku.
Składniki:
• 5 łyżek ziaren sezamu
• 2 łyżki oliwy extra vergine
• 1 łyżka oleju sezamowego
• mały ząbek czosnku
• sok z połówki cytryny
• 250 g odsączonej ciecierzycy z puszki
• 70 - 80 ml zimnej przegotowanej wody
• sól
• 2 łyżki oliwy extra vergine
• 1 łyżka oleju sezamowego
• mały ząbek czosnku
• sok z połówki cytryny
• 250 g odsączonej ciecierzycy z puszki
• 70 - 80 ml zimnej przegotowanej wody
• sól
Wykonanie:
Ziarna
sezamu wysypać na suchą patelnię i mieszając co jakiś czas delikatnie
uprażyć (mają jedynie lekko zbrązowieć). Uprażony sezam ostudzić i
zemleć blenderem. Dodać oliwę extra vergine i dokładnie zmiksować. Do
powstałej pasty (tahini) dodać pozostałe składniki (olej sezamowy, czosnek, sok z połówki cytryny) i miksować na jednorodną masę dodając pomału ciecierzycę, wodę i sól do smaku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.