Próbuje człowiek wprowadzać coraz więcej wegańskich przepisów, szpera w czeluściach internetu, przemyca. Wreszcie zbiera się na odwagę i robi te wegańskie pulpeciki z kaszy jaglanej, na które i koleżanka w pracy namawia i komentarzy tyle pozytywnych. Wstaje więc człowiek rano, leci z psem do sklepu, bo przecież jaglana wyszła przed zawodami i robi. Najpierw gotuje tę kaszę, dolewa wody, bo może jednak za mało rozgotowana. Potem miesza, próbuje czy dobre (i tu się człowiek cieszy, że wegańskie można sobie zjeść na "surowo"), moczy ręce, formuje te kulki, które nie do końca chcą wyglądać jak kulki (chyba jednak ta kasza źle ugotowana), wstawia do piekarnika i czeka. Czeka niecierpliwie, bo może jednak nie wyjdą, może się rozpadną. Co wtedy zrobić z taką ilością upieczonej kaszy? Po 20 minutach już jest jasne, że się uda (chociaż kształt daleki od ideału). Na wszelki wypadek dopieka człowiek jeszcze te 10 minut i potem jest. Jakie to dobre, nawet chrupiące. Duma rozpiera i wtedy pada pytanie: "Co na obiad?" I taki dumy z siebie człowiek odpowiada "Wegańskie kotleciki", a jak wypowiada to zdanie już wie, że popełnił błąd. Wielki błąd. "Wegańskie? To ja nie jem". No i weź tu wytłumacz, że naprawdę dobre, że nie można się uprzedzać. Kotlecik wylądował na talerzu, podziobany widelcem i chyba nawet nie tknięty, bo przecież z góry wiadomo, że jest niedobry.
Przepis podejrzany u ErVegan.
Składniki:
- 1 szklanka kaszy jaglanej
- 2,5 szklanki wody
- 1 szklanka ziaren słonecznika
- 1 łyżeczka sosu sojowego
- 3/4 słoika suszonych pomidorów w oleju
Wykonanie:
Kaszę przepłukać a następnie uprażyć przez chwilę w garnku. Wlać wodę (uwaga, bo będzie strzelać), odrobinę posolić i ugotować kaszę. Kasza musi być dobrze ugotowana, raczej rozgotowana niż niedogotowana, musi wchłonąć całą wodę. Pestki słonecznika zmiksować (np. blenderem), pomidory drobno pokroić. Ugotowaną kasze dodać do słonecznika i pomidorów, doprawić sosem sojowym, pieprzem i ewentualnie jeszcze solą (masę można spróbować). Kiedy trochę przestygnie formować mokrymi rękami niewielki pulpeciki. Układać je na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia. Wstawić do piekarnika nagrzanego do 200 stopni i piec (najlepiej z termoobiegiem) przez 20 - 30 minut.
Gotowe pulpeciki można podać z sosem pomidorowym i warzywami, lub sosem grzybowym. Wyśmienicie smakują też same, na zimno (do pudełka do pracy w sam raz).
ciekawy przepis
OdpowiedzUsuńWyglądają bardzo pysznie! Muszę je koniecznie wypróbować :)
OdpowiedzUsuńNa http://znak-zapytania.pl widziałam podobny przepis, jednak okazał się taki sobie, Twój jest trochę smaczniejszy. Jednak wciąż nie mogę się przekonać do jaglaka. To dość specyficzny smak co nie :D
OdpowiedzUsuńJak dla mnie te pulpeciki są genialne! Spokojnie mogą zastąpić swoją mięsną wersję jaką są klopsiki. Rzekłabym nawet że są o wiele zdrowsze i przyjaźniejsze dla naszego organizmu niż mięso!
OdpowiedzUsuńTakich jeszcze nie jadłem, będę musiał ich spróbować. Mało kto lubi tak zwanego jaglaka, ja z kolei uwielbiam to też taka wariacja odpowiada mi jak nic innego.
OdpowiedzUsuń____
https://sklepinstanco.pl/pl/72-piece-konwekcyjno-parowe
Bardzo fajne są te pulpeciki jaglane idealnie na moją dietę, będą pasowały do mojej diety. Ja właśnie uwielbiam takie różne przepisy na zdrowe posiłki. Na pewno te pupleciki sprawdzę.
OdpowiedzUsuńTakie kotleciki są genialne. Przygotowywałam podobne, z tym że bez sosu sojowego i z większą ilością warzyw. Kasza jaglana idealnie nadaje się na takie klopsiki.
OdpowiedzUsuń