Powidła takie z receptury babci, chociaż u mnie w domu to zawsze Tata robił i
nadal robi takie powidełka. Tylko tamte są z węgierek, a u mnie z innych
(sama nie wiem co to za odmiana, są dość duże i bardzo słodkie).
Właśnie dlatego do powideł dodałam dość mało cukru. A w smaku i tak
wystarczająco słodkie. Przepis dołączam do akcji śliwka i do spiżarni
Składniki:
1 kg śliwek
50 dag cukru (można modyfikować w zależności od upodobań)
Wykonanie: Śliwki myjemy i wyjmujemy pestki. Następnie kroimy na ćwiartki. Wkładamy śliwki do dużego garnka o grubym dnie i gotujemy przez godzinę lub dłużej. Należy pamiętać o mieszaniu. W międzyczasie dosypujemy cukier i mieszamy. Śliwki wyłączamy i przykrywamy. Gotowanie powtarzamy następnego dnia i jeszcze kolejnego (lub rano i wieczorem) aż powidła osiągną pożądaną konsystencję. Ja gotowałam 3 razy po niecałe 2 godziny. Gdy powidła są już gotowe, wkładam je do gorących słoików, które wcześniej piekłam przez około 15 minut w piekarniku i zakręcam wygotowanymi przykrywkami. Tak przygotowane słoiki pasteryzowałam przez 20 minut w garnku z gotującą się wodą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.