Powiem krótko, zakochałam się w tym smaku. Mogłabym jeść to danie na śniadanie, obiad, kolację i potem jeszcze na deser. Tylko nie wiem co na to moje biodra ;) Danie wzbudziło podziw w rodzinie nie tylko na talerzu, ale i w trakcie przygotowywania. Synio jak zobaczył jak flambiruję naleśniki powiedział "Wow, a ja myślałem, że tak potrafią tylko prawdziwi kucharze". Małżonek natomiast obawiał się o stan naszych mebli po tym wyczynie - na szczęście nic nie spłonęło.
Przepis pochodzi z książki "Meals in minutes" Ainsley'a Harriott'a.
Składniki:
- 100 g mąki pszennej
- 1/4 łyżeczki soli
- 1 jajko, lekko ubite
- 25 g roztopionego masła (nie dałam)
- 250 ml mleka
- olej słonecznikowy do smażenia
- 40 g masła
- 2 łyżki cukru pudru (dałam waniliowy) + 1 łyżka
- skórka i sok z 2 pomarańczy
- 2 łyżki brandy (dałam jasny rum)
- śmietana do podania
Wykonanie:
Przesiać mąkę i sól do miski, zrobić dziurę i wlać jajko, masło i połowę mleka. Dobrze ubić aż się wszystko połączy i potem stopniowo dodać pozostałe mleko.
Rozgrzać odrobinę oleju na 18 cm patelni, i smażyć cienkie naleśniki (powinno wyjść około 8 sztuk). Naleśniki ułożyć jeden na drugim, zwinąć w rulon i pokroić na około 1 cm paski.
Na patelni rozgrzać masło z 2 łyżkami cukru, sokiem i skórką z pomarańczy. Mieszać aż cukier się rozpuści. Wrzucić pocięte naleśniki i podgrzać mieszając. Następnie przesunąć naleśniki na jeden brzeg patelni i zwiększyć ogień. Posypać pozostały cukier na puste miejsce a kiedy zacznie się topić i bulgotać nalać alkohol. Ostrożnie podpalić. Pozwolić płomieniom wypalić się. Podawać natychmiast z odrobiną śmietany.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.