Tak
naprawdę to niewiele pamiętam z czasów kiedy chodziłam do mojej niani.
Jedno jednak utkwiło mi w pamięci, wielka niebieska, emaliowana miska
pełna pączków. Nie pamiętam czy były smażone tylko na tłusty czwartek,
czy też z innych okazji. Pamiętam jednak, że były to najlepsze pączki
pod słońcem. Musiały smakować nie tylko mi, bo moja mama poprosiła
nianię o przepis. I oto on.
Składniki:
1 kg maki
½ kostki margaryny
1 łyżka smalcu
około ½ l mleka
10 dag drożdży
2 jajka
1 żółtko
garść cukru
szczypta soli
smalec do smażenia
dżem do nadziania
cukier puder do posypania
Wykonanie: Mleko lekko podgrzać ze smalcem i margaryną. Lekko przestudzić. Dodać drożdże, rozetrzeć. Do mąki dodać szczyptę soli i garść cukru, jajka, dolewać mleko i wyrobić. Po wyrośnięciu podsypać mąką i dobrze wyrobić na stolnicy. Ponownie odstawić do wyrośnięcia. Rozwałkować ciasto i wycinać kółka. Formować pączki, nadziewać (chociaż ja nadziewałam po smażeniu) i odstawić do ponownego wyrośnięcia (pod przykryciem). Rozgrzać tłuszcz (ja użyłam frytkownicy) i smażyć po kilka minut z każdej strony, na złoto. Pączki odkładać na ręcznik papierowy. Kiedy przestygną posypać cukrem pudrem, lub polać lukrem. *Robiłam z połowy porcji i wyszło mi około 10-12 pączków. Na połowę porcji dałam 1 całe jajko i 1 żółtko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.