Kategorie

1.03.2016

Tropem Wilczym - 28.02.2016

28 lutego w całej Polsce odbyły się biegi upamiętniające żołnierzy wyklętych.  W Lublinie bieg odbywał się w Parku Saskim, na dwóch dystansach.  Pierwszy był krótszy - 1963 m (1963 r to data śmierci ostatniego z żołnierzy wyklętych), drugi to 3 pętle na tej samej trasie, czyli 5889 m.  Zarówno syn jak i ja wybraliśmy dłuższy dystans.
Pogoda tego dnia nie dopisywała.  Padał lekki deszcz i było dość chłodno.  Wydawało mi się, że po ścieżki w parku będą przyjazne, ale jak się okazało na części z nich było straszne błoto i kałuże. Nie miałam też większych planów związanych z biegiem tym bardziej, że dzień wcześniej spadłam z krzesła i trochę się potłukłam. Planowałam po prostu pobiec w miarę równo, bez większego wysiłku.
Na starcie syn ustawił się z przodu, a ja parę metrów za nim, koło Darka i Tomka.  Wystartowaliśmy o 12.  Bieg zaczynał się od podbiegu o długości ok 400 m. Potem to z górki, to pod górkę, w prawo, w lewo i tak na okrągło.  Lecieliśmy we trójkę, z Darkiem (jak poprzednie dwa biegi) i Tomkiem.  Pierwsze okrążenie dość spokojnie, bez nerwów pokonaliśmy w czasie nieco większym niż 10 minut.   Potem kolejne w 9 min 50 s.  W międzyczasie zobaczyłam gdzieś z przodu syna. Był sporo przede mną, a to dobrze wróżyło.  Na trzecim podbiegu chłopaki podobno poczuli niemoc, ale dalej biegliśmy we trójkę.  Wiedziałam, że nie jest źle, bo miałam jeszcze trochę siły, a najgorszy podbieg był już za nami.  Przed metą złapaliśmy się za ręce w wbiegliśmy razem z czasem netto 29:16.  Przed biegiem, gdzieś w głębi liczyłam na czas poniżej 30 minut, ale nie sądziłam, że się uda.  Udało się.  Kolejny raz okazało się, że bieganie  w towarzystwie to jest to.  Chłopaki bardzo dziękuję za wspólny bieg i polecam się na przyszłość.  Mam wrażenie, że w kupie jakoś mniej boli ;)





 Zdjęcie od TVP 3 Lublin


  Zdjęcie od  Maraton Lubelski.


Syn dobiegł dużo wcześniej, bo z czasem netto 24:11, jako 24 osoba.  Super, prawda?
Po biegu kilka zdjęć z ekipą Run_Helpersów, kilka miłych rozmów i poszliśmy zobaczyć wyniki.  Okazało się, że syn dobiegł jako 7 w swojej kategorii.  Początkowo nie sprawdzałam mojego czasu, ale w końcu wróciłam i sprawdziłam.  Ku mojemu zaskoczeniu okazało się, że dobiegłam jako 9 kobieta i 4 w mojej kategorii wiekowej.  Ponieważ jedna z pań z mojej kategorii dobiegła jako trzecia ze wszystkich pań, ja stanęłam na podium w K30.  Nie mogłam w to uwierzyć.  Pierwszy raz.  Niesamowite wrażenie, mówię Wam.



 Zdjęcie od Maraton Lubelski