Dojechaliśmy
odpowiednio wcześnie, wspólna rozgrzewka i ustawienie na starcie.
Znowu stanęłam gdzieś pod koniec, bo przecież nie będę szybko biegła.
Wystrzał i po chwili już biegniemy. Po pierwszym kilometrze okazało
się, że biegnę trochę za szybko. Nie dam rady utrzymać tempa w okolicy
5:00 przez 10 km. Delikatnie zwolniłam, tym bardziej, że wiedziałam o
czekającym za chwilę podbiegu na Jana Pawła II. Tuż za 3 km na ulicy
znaczek z maratonu obwieszczający 32 km. Biegacz obok żartuje, że
pomylił chyba biegi, bo on chciał w dyszce, a nie w maratonie.
Biegniemy dalej, delikatnie zaczyna mżyć, ale nie jest źle. Nareszcie
podbieg na Jana Pawła i już wiem o czym wszyscy mówili. Teraz na 3, 4
kilometrze nie jest źle, ale na 32 nie będzie łatwo. Wiem to zbyt
dobrze. Skręt w Filaretów i jest wodopój. Łykam przeraźliwie zimną
wodę i gonię dalej. Zaraz będzie już tylko z górki. Tuż za zakrętem
nabieram wiatru w żagle i przyspieszam. Dobiegam do Politechniki i
widzę, albo może raczej słyszę kibicującą Elę. Wrzeszczę do niej, ona
do mnie i czuję jak przybywa mi sił. Gnam jeszcze szybciej. Zbieg
Piłsudskiego to najszybszy kilometr na trasie. Wiem, że już blisko, że
wystarczy mi sił. Potem podbieg na wiadukt i widać już Arenę. Od tej
chwili patrzę na dziewczyny przede mną. Jeszcze tę jedną chociaż
wyprzedzę i jeszcze tę. Zakręcam na stadion i widzę syna. Krzyczy
głośno: "Dawaj, dawaj, dasz radę. Jest 51." No to pędzę. Już stadion
i przede mną jeszcze jedna dziewczyna. Tę też wyprzedzam, a moje
głośne oddechy słychać chyba na całym stadionie. Jest meta i jakimś
cudem kolejna życiówka. 50 minut nie złamałam, ale nawet nie
planowałam, na to trzeba jeszcze zapracować. Jest 51,35 netto (brutto
52,52). 29 miejsce w kategorii wiekowej (na 108), 24 wśród mieszkanek
Lublina (na 111), 65 na 260 wśród kobiet. Radość i duma ogromna.
Potem
już tylko grochówka, zdjęcie z medalem i odebranie okolicznościowego
Buffa. Następna dycha będzie trudna. Nie dość, że w styczniu (zimno),
to jeszcze nocna (jeszcze zimnej). Życiówki pewnie nie będzie, ale nie
szkodzi.