28.12.2018
Curry z soczewicą i szpinakiem
Nie było tutaj nic od bardzo dawna. Nie wydaje mi się, żeby miało się to zmienić. Zapewne będą się pojawiać tutaj przepisy, ale już zupełnie inaczej, w innej formie, w innym celu, z inną częstotliwością. Będą się pojawiać głównie dla mnie, bez specjalnie obrabianych, stylizowanych zdjęć, bez notek, ot tak. Po to, żebym nie zgubiła tych fajnych, tych które posmakowały, które zaskoczyły. Tak już prawie było z tym przepisem. Zrobiłam, zachwyciłam się i byłam pewna, że jest od Jadłonomii. Jakie było moje zdziwienie dzisiaj, kiedy odkryłam, że na Jadłonomii nie ma tego przepisu. Na szczęście znalazłam, u vegelicious.
23.03.2018
Babka pomarańczowa
Nie piekę zbyt często babek. Mam wrażenie, że piekę je tylko w okolicach Wielkiej Nocy. Ten przepis to kolejna wariacja na temat przepisu, który dawno temu dostałam od mojej mamy. Tym razem wersja pomarańczowa.
6.03.2018
Pulpeciki jaglane
Próbuje człowiek wprowadzać coraz więcej wegańskich przepisów, szpera w czeluściach internetu, przemyca. Wreszcie zbiera się na odwagę i robi te wegańskie pulpeciki z kaszy jaglanej, na które i koleżanka w pracy namawia i komentarzy tyle pozytywnych. Wstaje więc człowiek rano, leci z psem do sklepu, bo przecież jaglana wyszła przed zawodami i robi. Najpierw gotuje tę kaszę, dolewa wody, bo może jednak za mało rozgotowana. Potem miesza, próbuje czy dobre (i tu się człowiek cieszy, że wegańskie można sobie zjeść na "surowo"), moczy ręce, formuje te kulki, które nie do końca chcą wyglądać jak kulki (chyba jednak ta kasza źle ugotowana), wstawia do piekarnika i czeka. Czeka niecierpliwie, bo może jednak nie wyjdą, może się rozpadną. Co wtedy zrobić z taką ilością upieczonej kaszy? Po 20 minutach już jest jasne, że się uda (chociaż kształt daleki od ideału). Na wszelki wypadek dopieka człowiek jeszcze te 10 minut i potem jest. Jakie to dobre, nawet chrupiące. Duma rozpiera i wtedy pada pytanie: "Co na obiad?" I taki dumy z siebie człowiek odpowiada "Wegańskie kotleciki", a jak wypowiada to zdanie już wie, że popełnił błąd. Wielki błąd. "Wegańskie? To ja nie jem". No i weź tu wytłumacz, że naprawdę dobre, że nie można się uprzedzać. Kotlecik wylądował na talerzu, podziobany widelcem i chyba nawet nie tknięty, bo przecież z góry wiadomo, że jest niedobry.
Przepis podejrzany u ErVegan.
28.02.2018
Omlet z jabłkami
Kiedyś omlety gościły u nas bardzo często, potem jednak faza minęła. Na upieczenie tego namówiła mnie koleżanka w pracy. Przepis już dawno temu pokazała Liska, więc na pewno część z Was już go robiła. Jeżeli jednak nie, to polecam. Szczególnie w zimne poranki.
22.02.2018
Tort schoko-bons
Dużo czasu spędziłam z córką w poszukiwaniu pomysłu na tort na 12 urodziny. Może z oreo? Może lepiej nie? A może z czekoladkami na górze? W końcu decyzja została podjęta w sklepie, kiedy córka zobaczyła paczkę schoko-bonsów. Do tego dokupiłyśmy jeszcze duże pudełko kinder czekolady i tak pomysł już był. Tort piekłam ja, ale dekorację wykonywałyśmy już razem. Wzorowałyśmy się przepisem Cukrowej Wróżki.
20.02.2018
Pasta z soczewicy
Od jakiegoś czasu nie jadam wędlin. Robię za to różnego rodzaju pasty w ilościach niemal hurtowych. Taką pastą poczęstowała nas moja teściowa i po przyjeździe do domu sama robiłam ją już kilka razy i robić będę jeszcze. Proporcje składników są dowolne. Oczywiście najwięcej ma być soczewicy bo to ona jest tu bazą.
12.02.2018
Bułeczki orkiszowe metodą solno-drożdżową
Na zdjęciu u Zorry wyglądały tak cudownie, że nie mogłam nie przyłączyć się do Lutowej Piekarni. Moje niestety nie wyglądają tak apetycznie, ale trudno. Ważne, że smakowały i że dzieciaki zachwycone, że nie chleb, a bułeczki.
27.01.2018
Pączki warszawskie
Kiedy jakieś pączki wychwalają i Gosia i Lo i Narzeczona, to możesz być pewna, że to przepis rewelacyjny. Dlatego też na Tłusty Czwartek (rok temu) postanowiłam zrobić pączki ze starego przepisu. Pączki, które nie są ani najłatwiejsze, ani najtańsze, ani nie mają najmniej kalorii (a raczej przeciwnie). Za to są to pączki, które pobijają wszystkie inne. Żółte tak jak tego jeszcze nie widzieliście, miękkie, puchate i delikatne jak Wam się nie śniło. Pomimo tego, że formowanie ich nie należy do najłatwiejszych zróbcie je koniecznie. Oczywiście pod warunkiem, że robiliście już wcześniej pączki. Jeżeli nie, spróbujcie zacząć od innych, takich, które dają się ładniej formować gdyż te wymagają wprawy.
17.01.2018
Zimowe ultraroztocze
Przegapiłam, zupełnie zapomniałam, ale jeden z czytelników mi przypomniał. To już 9 lat od kiedy ten blog istnieje. Przepisu żadnego nie mam, bo zdjęć nie robię, ale mam za to wspomnienie o cudownym biegu. Biegu, który pomimo zimowej nazwy, był bardzo, ale to bardzo jesienny.
Subskrybuj:
Posty (Atom)