Te babeczki upiekłam rok temu specjalnie z myślą o wielkanocnym
koszyczku. Okazało się jednak być tak dobre, że nie doczekały już
Wielkanocnej Niedzieli. Dziewczynki prześcigały się w jedzeniu. Aż
żałowałam, że zrobiłam ich tylko kilka.
24.03.2016
23.03.2016
Bieg Zielonych Sznurowadeł - czyli mój 13 km półmaraton
Ostatnie dni oficjalnej zimy lub pierwsze wiosny miały rozpocząć się
na biegowo. Półmaraton w Puławach traktowałam jako długie wybieganie
przed majowym maratonem i sprawdzenie jak to mi się teraz biega.
Na
zawody pojechałam z Darkiem i Michałem (z drużyny Run_Helpers).
Ponieważ Darek był tak dobry i dzień wcześniej odebrał nasze pakiety,
ominęło nas długie stanie po ich odbiór. Zdążyliśmy przed startem wypić
ciepłą herbatę (bo było zimno, chociaż słonecznie), trochę potruchtać i
wziąć udział we wspólnej rozgrzewce. Stanęliśmy na starcie. Michał
bardziej z przodu, bo celował w około 1:50, a ja z Darkiem nieco z
tyłu. Strzał i pobiegliśmy. Jeszcze na pierwszym kilometrze
zobaczyliśmy Asię i Adama i od tej pory biegliśmy we czwórkę. Uśmiechy,
żarty, robiło się coraz cieplej. Trzeba było zdjąć rękawiczki, a czapkę
zamienić na buffa i było dobrze. Trasa płaska, z niewielkimi
podbiegami i zbiegami na wał co kilka kilometrów. O ile te kilkumetrowe
podbiegi nie sprawiały mi kłopotu, to na zbiegach zaczynałam czuć
kolano; delikatnie, ale jednak. Około 5 km dołączył do nas pan.
60-latek, który rok temu przebiegł lubelski maraton i w tym roku
planował przebiec go ponownie. Okazało się, że Nocną Dychę pokonaliśmy
mniej więcej w tym samym czasie. Wielki podziw i szacunek dla Pana.
Zdjęcie ze strony Fundacja BezMiar |
10.03.2016
Pascha orzechowa
Co roku na Wielkanoc staram się przygotować paschę. To moje ulubione
ciasto. Bez mąki, za to z dużą ilością bakalii. Tę przygotowałam z 1,5 l
mleka prosto od krowy. Wyszła idealna, dodatek mielonych orzechów
świetnie podkręcił smak ciasta. Zdecydowanie lepiej niż dodatek
kawałków orzechów.
7.03.2016
Biała kiełbasa w sosie piwnym
Pierwszy raz robiłam kiełbasę w ten sposób. Męskiej części rodziny
przypadła do gustu. Niestety niekoniecznie posmakowała młodszej
damskiej części. Kiełbasa spokojnie może znaleźć się na stole w
Wielkanoc, ale też i innego dnia.
3.03.2016
Hummus buraczany
Nie da się ukryć, że uwielbiam hummus. Nie jem go jednak zbyt często,
bo poza mną nikt w domu za nim nie przepada. Jak go zrobię, to potem
jem, jem i jem, aż mam w końcu dość. Aż do następnego razu. Wersja
buraczana kusiła od dawna. Najbardziej ze względu na kolor. Jak się
okazało smak też cudowny.
1.03.2016
Tropem Wilczym - 28.02.2016
28 lutego w całej Polsce odbyły się
biegi upamiętniające żołnierzy wyklętych. W Lublinie bieg odbywał się w
Parku Saskim, na dwóch dystansach. Pierwszy był krótszy - 1963 m (1963
r to data śmierci ostatniego z żołnierzy wyklętych), drugi to 3 pętle
na tej samej trasie, czyli 5889 m. Zarówno syn jak i ja wybraliśmy
dłuższy dystans.
Pogoda
tego dnia nie dopisywała. Padał lekki deszcz i było dość chłodno.
Wydawało mi się, że po ścieżki w parku będą przyjazne, ale jak się
okazało na części z nich było straszne błoto i kałuże. Nie miałam też
większych planów związanych z biegiem tym bardziej, że dzień wcześniej
spadłam z krzesła i trochę się potłukłam. Planowałam po prostu pobiec w
miarę równo, bez większego wysiłku.
Na
starcie syn ustawił się z przodu, a ja parę metrów za nim, koło Darka i
Tomka. Wystartowaliśmy o 12. Bieg zaczynał się od podbiegu o długości
ok 400 m. Potem to z górki, to pod górkę, w prawo, w lewo i tak na
okrągło. Lecieliśmy we trójkę, z Darkiem (jak poprzednie dwa biegi) i
Tomkiem. Pierwsze okrążenie dość spokojnie, bez nerwów pokonaliśmy w
czasie nieco większym niż 10 minut. Potem kolejne w 9 min 50 s. W
międzyczasie zobaczyłam gdzieś z przodu syna. Był sporo przede mną, a to
dobrze wróżyło. Na trzecim podbiegu chłopaki podobno poczuli niemoc,
ale dalej biegliśmy we trójkę. Wiedziałam, że nie jest źle, bo miałam
jeszcze trochę siły, a najgorszy podbieg był już za nami. Przed metą
złapaliśmy się za ręce w wbiegliśmy razem z czasem netto 29:16. Przed
biegiem, gdzieś w głębi liczyłam na czas poniżej 30 minut, ale nie
sądziłam, że się uda. Udało się. Kolejny raz okazało się, że bieganie
w towarzystwie to jest to. Chłopaki bardzo dziękuję za wspólny bieg i
polecam się na przyszłość. Mam wrażenie, że w kupie jakoś mniej boli ;)
Zdjęcie od TVP 3 Lublin
Subskrybuj:
Posty (Atom)