Uwielbiam scones. Kiedy Malwina zaproponowała te bułeczki na kolejne pieczenie z Edytką, od razu mi się spodobały. Wyszły genialne. Wszyscy byli zachwyceni. Przepis powtórzę i to nie raz. Dziewczyny dziękuję za kolejny cudowny czas w kuchni. Do następnego.
Przepis pochodzi z książki Skye Gyngell "How I cook".
Składniki:
- 500 g mąki pszennej
- 1 łyżeczka sody
- szczypta soli
- 35 g drobnego cukru
- 55 g zimnego masła
- skórka starta z jednej pomarańczy (niewoskowanej)
- 100 g rodzynek (w oryginale 250)
- 1 jajko, lekko ubite
- 225-275 ml mleka (dałam 2%)
Wykonanie:
Piekarnik rozgrzać do 200 stopni. Blachę wyłożyć papierem do pieczenia. Mąkę, sodę i sól przesiać do miski i wymieszać z cukrem. Dodać pokrojone w kostkę masło i wymieszać palcami tak, aby powstały grudki. Dodać skórkę z pomarańczy i rodzynki. Wymieszać. Do wgłębienia na środku mąki dodać jajko i ok 200 ml mleka. Zagniatać ciasto stopniowo dolewając więcej mleka, ale tylko tyle ile potrzeba (u mnie ok. 250 ml). Starać się zagniatać ciasto jak najkrócej. Rozwałkować na koło o grubości około 1,5 - 2 cm. Wyciąć trójkąty. Każdy trójkąt ułożyć na przygotowanej blaszce. Posmarować resztką mleka. Wstawić do piekarnika i piec około pół godziny, aż sconsy będą złociste i upieczone.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.