Przepis
zobaczyłam we wrześniowej Kuchni i postanowiłam zrobić z dwóch
powodów. Po pierwsze jest w nim dynia, po drugie od pierwszego udanego
sernika, nie mogę przestać ich piec. Wiedziałam jednak, że sernik
dyniowy będę musiała jeść sama, więc musiałam porcję zmniejszyć.
Modyfikacja wyszła już zupełnie przy okazji. Do tego okazało się, że po
małym kłamstwie odnośnie składu, serniczki posmakowały też córci.
Składniki:
- 1 szklanka puree z dyni
- 350 g twarogu tłustego podwójnie mielonego
- 3 jajka
- 3 łyżki mąki kukurydzianej
- 1 laska wanilii
- 1/4 łyżeczki cynamonu
- 1/4 łyżeczki mielonego ziela angielskiego
- 1/2 łyżeczki startego świeżego imbiru
- 1/4 łyżeczki soli
- 100 g cukru pudru
Wykonanie:
Przygotowujemy puree. Dynię (ok. 1/2 kg ) kroimy w kostkę, podlewamy odrobiną wody i gotujemy pod przykryciem, aż dynia się rozpadnie. Pod koniec gotowania zdejmujemy przykrywkę, aby odparować nadmiar wody. Ostudzone puree i twaróg mieszamy (można w blenderze). Dodajemy pozostałe składniki i miksujemy przez chwilę, do połączenia składników. Foremki do muffinek wykładamy papilotkami, wlewamy masę serowo-dyniową do około 3/4 wysokości. Formę wstawiamy do większe, wypełnionej do 2/3 wysokości wodą i serniczki pieczemy w kąpieli wodnej około 45 - 50 minut w 170 stopniach. Studzimy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.