29.12.2009

Ciasteczka orzechowo-czekoladowe z kawą

No cóż nie są to najlepsze ciasteczka jakie zrobiłam, ale mimo to i tak znikają.  Kawa?  Nie czuć jej za bardzo, a szkoda.  A do tego zbytnio trzymałam się przepisu, a dokładniej jednej jego części, i ciasteczka przypaliłam.  Być może bez tego posmaku spalenizny kawa byłaby bardziej wyczuwalna?  Według autora przepisu można je podawać same, lub też z lodami (Źródło "Succesful baking").
Ponieważ jednak kawa w składzie się znajduję mimo wszystko dodam je do "Czasu na Kawę" Majki





Składniki:

  • 2 łyżki mleka
  • 1 łyżeczka kawy rozpuszczalnej
  • 1/2 łyżeczki sody
  • szczypta soli
  • 50 g miękkiego masła
  • 75 g cukru muscovado
  • 1 łyżka miodu
  • 1 jajko, rozkłócone
  • ½ łyżeczki esencji waniliowej
  • 25 g kakao
  • 50 g orzechów drobno posiekanych (pekan, włoskie lub laskowe)
  • 50 g czekolady


100 g mąki


Wykonanie:
Nagrzać piekarnik do 190 stopni. Wyłożyć papierem do pieczenia 2 blachy. Podgrzać mleko i kawę w garnuszku, aż kawa się rozpuści. Odstawić do ostygnięcia.
Przesiać mąkę, sodę i sól do miski. Masło i cukier włożyć do drugiej miski. Ubić robotem lub drewnianą łyżką aż będzie puszyste. Dodać miód, jajko, wanilię, kakao i orzechy. Na przemian dodawać mąkę i mleko kawowe po trochu.
Czekoladę połamać na kawałki i rozpuścić w kąpieli wodnej. Wmieszać powoli do ciasta aż się dobrze połączy. Nakładać łyżką na blachę w dużych odstępach. Piec 10-12 minut, aż ciasteczka będą ścisłe. Odstawić do ostygnięcia na blasze.

27.12.2009

Tort czekoladowo-kawowy z malinami

No cóż; jest cudowny, przepyszny, lekko kwaskowaty (dla małżonka trochę za bardzo), bardzo kawowy.  Dla mnie ideał.  Ale ja jestem kawoszem, więc to chyba zrozumiałe.  Torcik w sam raz na"Czas na kawę".  A ja jadłam go, popijając kawą i oglądałam kolejny już raz "Smażone, zielone pomidory".  I czego chcieć więcej?  Tym bardziej, że i okazja była doskonała, bo okrągła.
Źródło: Kobieta i Życie




Składniki:

na ciasto:


  • 4 jajka
  • pół szklanki cukru
  • 5 łyżek mąki tortowej
  • czubata łyżka kakao
  • 3 łyżki oleju
  • 3 łyżki dżemu morelowego


na krem:


  • 50 dag śmietany kremówki
  • 25 dag czekolady truskawkowej
  • 30 dag malin
  • 3 łyżeczki żelatyny (dałam więcej, 5)
  • pół szklanki naparu z kawy (opcjonalnie)



do dekoracji:


  • 15 dag czekolady gorzkiej



Wykonanie:

Ubić białka z połową cukru na sztywną pianę. Żółtka utrzeć z drugą połową cukru. Połączyć obie masy z mąką, kakao i olejem. Nie mieszać zbyt długo, tylko tyle, żeby składniki się połączyły. Ciasto wlać do natłuszczonej i obsypanej bułką tarą formy (małej tortownicy). Piec 45 minut w 175 stopniach. Ostudzić, rozciąć i posmarować dżemem morelowym.

Krem wykonałam trochę inaczej niż polecano w przepisie. Rozpuściłam czekoladę w kąpieli wodnej. Ostudziłam trochę, ale tak, żeby nie zastygła. Najpierw dodawałam po łyżce śmietany do czekolady, a potem dodałam całą masę czekoladowo-śmietanową do reszty śmietany. W międzyczasie przygotowałam kawę (dość mocną) i dobrze ostudzoną dodawałam po trochu do masy śmietanowo-czekoladowej. Ostudziłam. Żelatynę zalałam odrobiną zimnej wody, żeby napęczniała a potem zalałam wrzątkiem do połowy szklanki. Kiedy śmietana z czekoladą dobrze ostygły ubijałam na sztywno. Powoli dodawałam pod koniec żelatynę.

Połowę kremu rozsmarować na biszkopcie (ja włożyłam biszkopt do zamkniętej tortownicy wyłożonej na dnie i po bokach, wysoko, folią aluminiową ). Posypać 2/3 malin i rozsmarować resztę kremu. Wstawiłam do lodówki, aż dobrze zastygło. Udekorować stopioną gorzką czekoladą (nie jest to najlepszy pomysł, bo potem źle się kroiło, czekolada jest zbyt twarda).


26.12.2009

Postne paszteciki

Miałam zamiar zajrzeć tutaj jeszcze przed Wigilią i złożyć wszystkim życzenia.  Niestety moja córcia postanowiła zagorączkować dzień przed Świętami (urok pierwszego roku w przedszkolu).  Na całe szczęście zdążyliśmy jeszcze dostać się do lekarza, leki trafione i już przy Wigilijnym stole była na chodzie.
Dziękuję wszystkim, którzy zajrzeli i pożyczyli mi Wesołych.  Strasznie było mi miło.  Moje chociaż już dość spóźnione, jednak jak najbardziej szczere.  Mam nadzieję, że wszyscy na Święta dojechali i dolecieli tam gdzie zamierzali, że udało Wam się spędzić najmilszy czas z najbliższymi i nacieszyć się tym klimatem.
U nas w tym roku na stole zawitała nowa potrawa.  A to dzięki Małgosi.  Paszteciki podawałam nie na Wigilię, a na Pierwszy Dzień Świąt.  Znikły w tempie zastraszającym.  Bardzo mnie to cieszy, a Małgosi za przepis dziękuję bardzo. Tym bardziej, że można ja przygotować dużo wcześniej i po rozmrożeniu nic nie tracą ze swojego uroku.





Farsz (można przygotować dzień wcześniej):

  • 1 kg pieczarek

  • ½ kg kiszonej kapusty
  • 1 średnia cebula
  • sól, pieprz do smaku
  • oliwa do smażenia




Kiszoną kapustę włożyć do garnka, zalać zimną wodą i gotować min. 1 godzinę, aż kapusta zmięknie. Odcedzić, a gdy przestygnie porządnie odcisnąć wodę. Drobno posiekać.
Cebulę i pieczarki obrać, i osobno dość drobno posiekać.


Na głębokiej patelni rozgrzać oliwę (ilość tyle, by pokryła całe dno patelni). Zeszklić cebulę, a następnie włożyć pieczarki. Posolić. Dusić, mieszając, aż pieczarki zmiękną, a cały sok, które puszczą – wyparuje. Dorzucić posiekaną kapustę. Doprawić do smaku pieprzem i ewentualnie solą, smażyć razem kilka minut.
Zdjąć z ognia i ostudzić.

Ciasto (na około 30 sztuk):

  • 500 g mąki

  • 1,5 łyżeczki drożdży instant

  • 2 łyżeczki cukru
  • 1-2 łyżeczki soli

  • ok. ½ łyżeczki świeżo utartej gałki muszkatołowej
  • ¾ szkl. mleka (ok. 190 ml)

  • 250 g masła
  • 2 nieduże jaja
  • 1-2 łyżki kwaśnej śmietany

  • mak lub sezam


Do garnuszka wlać mleko i włożyć masło. Podgrzewać na małym ogniu, aż masło się całkowicie rozpuści. Zdjąć z ognia i przestudzić. Gdy mleko będzie już letnie – wbić dwa jajka – rozkłócić. 

Mąkę wymieszać z drożdżami instant, cukrem, solą i utarta gałką.

Wlać połowę mleczno – maślano – jajecznego płynu. Wyrabiać ciasto, dolewając powoli po trochę płynu. W zależności od tego jak mąka chłonie płyn – może okazać się konieczne zużycie płynu w całości lub tylko w części. Ciasto powinno być miękkie i elastyczne, pozwalające na wałkowanie.


Przykryć ciasto czystą ściereczką i odstawić do rośnięcia na ok. 1 godzinę (powinno podwoić swoją objętość).

 Gdy ciasto wyrośnie, odkrawać po sporym kawałku – rozwałkowywać ciasto na grubość ok. 3 mm w prostokąt (ok. 30 x 15 cm). Wzdłuż dłuższego boku rozkładać część farszu. Zwijać po krótszym boku, zaczynając od strony z farszem – ku stronie samego ciasta.

Powstały nadziany rulon – kroić ostrożnie ostrym nożem na kawałki ok. 5 cm długości. Paszteciki układać na blasze wyłożonej papierem do pieczenia.
Czynność powtarzać, aż do wyczerpania całego ciasta.
Pozostawić na blasze do ponownego wyrośnięcia (ok. 30 min.). Przed wstawieniem do pieca smarować delikatnie kwaśną śmietaną, posypać makiem lub sezamem.
Piec w piekarniku nagrzanym do temp. 180 st. C. aż ciasto się zezłoci. Studzić na kratce.

22.12.2009

Pierniczki

Zabiegana jestem strasznie, na nic nie mam czasu i z niczym się nie wyrabiam.  Dla tego szybciutko pokażę tylko moje próby lukrowania, bo tak jak już kiedyż pisałam, nie umiem i już.  Mam tylko nadzieję, że lata praktyki kiedyś zaowocują.  A pierniczki zapakowane w małe paczuszki, córcia zaniosła Paniom do przedszkola jako Świąteczny prezent.




Składniki:


  • 55 dag mąki (+ więcej do podsypywania)
  • 30 dag miodu
  • 10 dag cukru pudru
  • 12 dag masła
  • 1 jajko
  • 2 łyżeczki sody oczyszczonej
  • przyprawa do piernika - około 60 g (można dać mniej)
  • kakao (opcjonalnie, tym razem dałam 2 łyżeczki)



Wykonanie:

Miód podgrzać i wymieszać z pozostałymi składnikami, wyrobić, aż ciasto będzie jednolite w przekroju (rozpuściłam też masło). Wałkować podsypując mąką (ja na grubość około 2-3 mm, ale można grubsze - grubsze są bardziej miękkie po upieczeniu). Wykrawać pierniczki.
Jeśli chcemy pierniczki z otworkiem do przewlekania, otworek robimy przed pieczeniem (można też od razu po upieczeniu jak są jeszcze bardzo ciepłe i mięciutkie). Piec około 8 - 10 minut w temperaturze 180ºC.

Składniki na lukier:


  • 1 białko (dałam niecałe)
  • 1 szklanka cukru pudru


Cukier puder przesiać do białka. Wymieszać bardzo dokładnie. Być może trzeba będzie dodać więcej cukru pudru. Lukier powinien być bardzo gęsty.


14.12.2009

Racuchy na Wigilię

Racuchy takie podaje się u mojego męża w domu co roku na Wigilię.  Poznałam je prawie 10 lat temu i zakochałam się od razu.  Jeśli Wigilię spędzamy u siebie, a nie u teściów to zawsze już robię te cudo racuszki. Dzieciaki je uwielbiają, dorośli też. A ponieważ co roku dzwonię do teściowej po przepis postanowiłam, że je tutaj pokażę, żebym nie musiała jej męczyć co roku (teraz też już dzwoniłam :) 




Składniki:


  • 50 dag mąki
  • 1 szklanka mleka
  • 3 łyżki cukru
  • 5 dag drożdży
  • 2 jajka
  • 1 łyżka roztopionego masła
  • (ewentualnie trochę wody)

  • olej do smażenia
  • cukier puder do posypania



Wykonanie:

Przesianą mąkę wsypać do miski i zrobić wgłębienie. Drożdże rozkruszyć w części letniego mleka, dodać cukier i wlać to do dołka w mące. Odrobinę mąki wmieszać w rozpuszczone drożdże. Odstawić aż zacznie bomblować. Wymieszać podrośnięte drożdże z resztą mąki, dodając masło, rozbełtane jajka i po troszku letniego mleka, aż ciasto będzie miało konsystencję bardzo gęstej śmietany (można ewentualnie dodać odrobinę wody) - najlepiej robić to drewnianą łyżką.

Wyrobione ciasto odstawić na kilka godzin do wyrośnięcia. Wyrośnięte ciasto wkładać łyżką umoczoną w oleju na patelnię na rozgrzany olej i smażyć na złoto z obydwu stron. Odłożyć na papierowy ręcznik. Podawać posypane cukrem pudrem.

Najlepiej smakują na ciepło, ale zimne też są pyszne.

10.12.2009

Bułeczki jogurtowe z ziarnami

Znalazłam je tutaj i tutaj i tutaj.  Miałam trochę problemów ze zrozumieniem co mają na myśli autorki jak piszą o grubo zmielonym orkiszu (mąką, czy ziarna?).  Jednak jakoś doszłam, nie wiem być może błędnie, ale to nie istotne skoro bułeczki się udały.  W prawdzie, przeczytałam, że wychodzi 30 bułeczek (u mnie 34), ale jakoś nie za bardzo umiałam sobie wyobrazić ile tego tak na prawdę jest.  A jest sporo.  Jak już wszystko upiekłam (a piekłam na 3 tury), to potem zamroziłam zdecydowaną większość, bo kto jest w stanie przejeść tyle bułek?  A teraz mam ucztę.  Wyciągam sobie po jednej z zamrażarki i mam pycha śniadanko.
Bułeczki są cudowne, ale tylko wtedy jeśli lubicie dużą ilość ziaren.




Zaczyn:


  • 280 g mąki pszennej typ 550
  • 1 g drożdży (dałam szczyptę drożdży instant)
  • 280 ml zimnej wody


Połączyć składniki. Przykryć i odstawić w pokojowej temperaturze na 2 godziny. Potem schować do lodówki na 16 godzin.

Namaczanka:


  • 70 g płatków żytnich
  • 145 g płatków orkiszowych ( ja dałam mieszankę ekologiczną 4 ziaren)
  • 36 g soli
  • 215 ml bardzo gorącej wody


Płatki i sól zalać wrzątkiem i odstawić na minimum 4 godziny.



Ciasto właściwe:


  • 890 g mąki pszennej (użyłam pół na pół razową i typ 500)
  • 70 g mąki żytniej 997 (użyłam typ 2000)
  • 75 g ziaren słonecznika
  • 140 g ziaren dyni
  • 75 g ziaren sezamu
  • 75 g siemienia lnianego
  • 55 g drożdży (dałam 18 g instant)
  • 220 g jogurtu
  • 400 ml wody


Do obtoczenia dowolna mieszanka ziaren

Ziarna do ciasta lekko podprażyć (polecam bez siemienia bo strasznie strzela)

Wszystkie składniki z ciasta plus namaczanka i zaczyn wyrobić w robocie przez kilka minut. Odstawić do wyrośnięcia na około 30 minut, aż ciasto podwoi objętość.

Z ciasta wycinać kwadraty po około 95 gram (w innej wersji jest 80g i jak tak robiłam). Można też formować kule. Namoczyć wierzch bułeczek i obtoczyć w mieszance ziaren (ja nie wszystkie obtaczałam i nie wszystkie moczyłam, część - te robione jako ostatnie - nawet obtaczałam mąką bo ciasto zaczynało się rozłazić).

Odstawić do wyrośnięcia na około 40 minut, aż podwoją objętość.

Piec z parą w 220 stopniach przez około 30 minut.

7.12.2009

Pepparkakor

Może to dziwne, ale nie jadłam oryginalnych, a to chociażby z tego powodu, że do Ikei mam bardzo daleko.  Nie mogę więc porównać smaku.  Jedno wiem, na razie są jeszcze dość twarde, ale mam nadzieję, że to się zmieni do Świąt. Smak rekompensuje jednak wszystko.
Powiem, że byłam przerażona jak wkładam ciasto do lodówki.  Nie mogłam uformować nawet kuli, bo rozłaziła się na boki.  Miałam więc wizję strasznego włakowania.  Jednak po 2 (a nawet więcej u mnie) godzinach w lodówce ciasto przeobraziło się zupełnie.  Idealne do wałkowania, nawet delikatnie dawało się rozciągać.  Dzieci nie miały żadnego problemu z wałkowaniem i wycinaniem.  No i klimat Świąt na nich zadziałał: "Mamo wyciąłem już 20 janiołów" :)
cytuję za Dorotus i Liską



Składniki:

  • 150g melasy (syropu z buraków, syropu z daktyli lub syropu klonowego) - dałam syrop klonowy
  • 110g masła
  • 100g brązowego cukru lub cukru pudru
  • 375g mąki
  • 1/2 łyżeczki cynamonu
  • 1/2 łyżeczki mielonego imbiru (dałam 1,5 łyżeczki jak radziła Liska)
  • 1/4 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 1/4 łyżeczki mielonych goździków
  • 1/4 łyżeczki soli
  • 1 duże jajko
  • 2 łyżeczki przyprawy do pierników



Wykonanie:
W małym garnuszku podgrzej melasę, masło i cukier, od czasu do czasu mieszając. Podgotuj lekko do czasu, aż kryształki cukru się rozpuszczą. Zdejmij z ognia i odstaw na pół godziny, by przestygło.

W dużej misce przesiej mąkę, proszek do pieczenia, przyprawy i sól. W środku zrób wgłębienie i dodaj jajko razem z melasą.
Zagnieć przy pomocy miksera - zagniatanie ręczne jest trudne ze względu na fakt, że ciasto jest bardzo klejące. Dodaj odrobinę mąki jeśli ciasto będzie zbyt klejące do tego, by ulepić z niego kulę. Przykryć kulę folią przezroczystą i schłodzić w lodówce ok. 2 godziny.

Piekarnik rozgrzej do temp. 175 st C. Odkrawając małe porcje ciasta, rozwałkuj je (im cieniej, tym lepiej) na oprószonej mąką stolnicy lub na silikonowej macie. Następnie foremkami wytnij dowolne kształty.
Piecz na papierze lub na macie silikonowej przez 8-10 minut - do czasu aż brzegi pierniczków zaczną się rumienić.

Trzymaj w szczelnie zamkniętej puszce tak długo, jak długo zdołasz im się oprzeć. Z każdym kolejnym dniem stają się smaczniejsze.

3.12.2009

Czarny chleb

Postanowiłam nie być standardowa i jako miłośnik kawy zrobić z kawą coś innego.  Ponieważ gulasz kawowy już serwowałam, musiałam poszukać czegoś innego.  Z pomocą przyszedł mi blog Liski.
Chlebek jest niesamowity.  Ma bardzo mocny smak (to słowa mojego męża), zdecydowanie wyczuwalna jest w nim kawa.  Bałam się bardzo, czy moi chłopcy będą chcieli jeść, bo oni zdecydowanie nie kawowi (a jeden to nawet za mały na kawę).  Ale ku mojemu zdziwieniu małżonek powiedział, że smaczny, chociaż nie jego ulubiony.  Syniowi tylko nie podobała się skórka, podobno za twarda.  Chociaż ja akurat skórką się zachwycałam.




Zaczyn:

  • 140 g mąki żytniej jasnej
  • 130 g wody
  • 1 łyżka zakwasu


Wymieszać, przykryć folią i odstawić na 12-16 h.

W drugiej misce:

  • 50 g czerstwego chleba, najlepiej żytniego (to ok. 1 kromki) (ja dałam ten )
  • 20 g mielonej kawy
  • 10 g oleju roślinnego
  • 180 g gorącej wody


Chleb, kawę i olej umieścić w misce, zalać gorącą wodą, a kiedy ostygnie, przykryć folią i odstawić na 12-16 h.

Następnie:

Wymieszać zaczyn i namoczony czerstwy chleb z kawą, dodać:


  • 120 g mąki żytniej jasnej
  • 180 g mąki pszennej chlebowej
  • 1,5 łyżeczki soli
  • 3/4 łyżeczki suszonych drożdży instant (nie dałam)


Składniki wyrobić łyżką lub mikserem. Jeśli używamy miksera: miksujemy 3 minuty na 1 prędkości, następnie 3 minuty na 2 prędkości.
Przykrywamy miskę folią i odstawiamy do wyrastania na 30-45 minut (u mnie trwało to dłużej ze względu na brak drożdży i na to, że o nim troszkę zapomniałam).
Wyjąć ciasto na posypany mąką blat, uformować bochenek, który przełożyć do wysypanego mąką koszyczka (przed włożeniem do koszyczka, dokładnie obsypuję chleb mąką, żeby się nie kleił).
Odstawić do wyrastania na 50-60 minut w cieple (tez stał dłużej)
Piekarnik nagrzać do 230 st C. Chleb przełożyć na rozgrzany kamień (lub rozgrzaną blachę wyłożoną papierem) i w razie potrzeby ponacinać ostrym nożem lub żyletką.
Na dno piekarnika wrzucić ok. pół szklanki kostek lodu (zapomniałam przygotować lód i wlałam dośc dużo zimnej wody).
Po 10 minutach zmniejszyć temperaturę do 220 st C i piec kolejne 30-40 minut. (piekłam 30)

2.12.2009

Pierniczki

Uwielbiam pieczenie pierniczków.  O dziwo nie przeszkadza mi wtedy rozsypana mąka po podłodze, porozrzucane foremki po całym mieszkaniu, usmarowane od mąki rękawy bluzek, bluzeczek i bluz.  Jedyne czego nie lubię (bo nie umiem) to lukrowanie.  Nie mam w cale talentu plastycznego i to doskonale widać. Dlatego w tym roku po raz pierwszy postanowiłam sobie ułatwić sprawę i część pierniczków zrobiłam z witrażykami (według przepisu Dorotuś).
Przepis na te pierniczki dostałam od mojej koleżanki Magduski (bardzo Ci  Madziu dziękuję ), a Ona zdaje się, że znalazła go tutaj.
Oczywiście pierniczki w ramach III Festiwalu Pierniczków oraz Kuchni Świątecznej i Noworocznej




Składniki:


  • 50 dag mąki
  • 20 dag cukru pudru
  • 20 dag miodu
  • 12 dag masła lub margaryny
  • 1 jajko
  • 1 dag sody oczyszczanej
  • 2 łyżki stołowe przypraw korzennych do piernika



Wykonanie:

Mąkę wymieszać z sodą, wsypać do miski. W garnku podgrzać miód z cukrem i przyprawą do piernika, ostudzić, wlać do mąki. W drugim garnku roztopić masło i ostudzone wlać do miski z mąką. Dodać jajko. Wszystko wymieszać i wyrobić na gładkie ciasto, w razie potrzeby podsypując mąką. Ciasto podzielić na kilka części (ja dzielę na 4). Każdą zawinąć w folię i schować na trochę do lodówki lub zamrażalnika. Gdy ciasto się schłodzi wyjmować po 1 kawałku, rozwałkować cienko na obsypanym mąką blacie i wycinać kształty. Jeśli schowaliśmy ciasto do zamrażalnika to dobrze na czas wałkowania kolejnych części przełożyć resztę do lodówki, żeby ciasto się nie zmroziło za bardzo. Piec w piekarniku nagrzanym na 180 stopni przez 7 minut. Pierniki po wyjęciu będą dość, miękkie, ale szybko stwardnieją. Dlatego nie należy ich zbyt długo piec (7 minut naprawdę wystarczy). Gotowe, wystudzone pierniczki schować do puszki i otworzyć na 2 dni przed Świętami, żeby zmiękły.

Można też w wykrojonych pierniczkach (przed upieczeniem) zrobić dziurkę na sznureczek (dość dużą, bo pierniczki troszkę rosną). Ja robię to pałeczką do ryżu :)


1.12.2009

Omlet z suszonymi pomidorami

Ponieważ już drugi tydzień siedzę na L4 (i mam nadzieję, że to już jednak koniec) mam czas posiedzieć przy śniadaniach trochę dłużej niż zazwyczaj.  Jak już ostatnio pisałam, rozkochałam się ostatnio w omletach, więc eksperymentuję trochę w tym kierunku.  Dzisiaj rano otworzyłam lodówkę i pierwsze co rzuciło mi się oczy to słoik suszonych pomidorów.  No więc do roboty.
A danie w ramach Festiwalu jajka.



Składniki:


  • 3 jajka
  • 4 suszone pomidory
  • 2 listki świeżej mięty
  • pół cebuli
  • sól, imbir, kurkuma
  • oliwa z oliwek



Wykonanie:

Cebulę, pomidory i miętę posiekać. Jajka rozkłócić w miseczce. Oliwę rozgrzać na patelni i podsmażyć najpierw cebulę, potem dodać na chwilę pomidory i miętę. Dolać jajka i doprawić do smaku. Omlet smażyć aż się zetnie. Ja przerzuciłam go na trochę na drugą stronę pod koniec smażenia.

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...