Moja pierwsza nocna dycha. Trochę się
obawiałam startu ze względu na lekkie ciągnięcie w nodze. Po biegu City
Trail, tydzień wcześniej, postanowiłam dać nodze się zregenerować i
chyba na dobre to wyszło. Ból przeszedł a i siły się odnalazły. A może
to nie siły, a wsparcie?
Ten bieg to był też debiut grupy Run_Helpersi.
Dzięki koledze udało mi się do grupy dołączyć i biegać nie tylko dla
siebie, ale też dla dzieci ze Specjalnego Ośrodek Szkolno -
Wychowawczego przy ul. Głuskiej w Lublinie.
Pierwszy
raz na lubelskich biegach na starcie pojawiły się też strefy startowe.
Ustawiłam się zaraz za znaczkiem 50 min, koło kolegi z grupy. Okazało
się, że to był wspaniały pomysł. Już po kilkuset metrach biegliśmy w
tym samym tempie i co któreś przyspieszało, to drugie goniło. Już na
drugim kilometrze poczułam, że rozwiązuje mi się lewy but. Zerkałam co
chwilę, ale sznurówki jakoś się trzymały. W okolicy 5 km dobiegliśmy do
Joanny, z którą często mijałam się na biegach City Trail. Od tej chwili
biegliśmy już we trójkę. Przy Okopowej poczułam, że but długo nie
wytrzyma. Zatrzymałam się i w kilka sekund zawiązałam sznurówki.
Przyspieszyłam i za moment dobiegłam do Darka i Joanny. Nigdy w życiu
nie wiązałam tak szybko butów i mam nadzieję, że już nie będę musiała.
Przy punkcie z wodą spotkaliśmy kolegę Darka, który biegł pomimo
choroby. Na Skłodowskiej, gdzie zaczął się zbieg odstawiłyśmy trochę
chłopaków. Aśka krzyczała, że dam radę i mam gonić za nią i że mnie
samej na trasie nie zostawi. No to goniłam, długo goniłam. Niestety na
ostatnim kilometrze, na podbiegu na Zana poczułam, że nie dam rady już
tak dalej ciągnąć. Krzyknęłam do Asi, żeby biegła dalej sama, bo nie
dam rady. Poleciała i od tej chwili widziałam już tylko jej plecy.
Końcówka była trudna. Na zakrętach przy Hali Globus widziałam jak
wyprzedzają mnie kolejne osoby, ale nie miałam siły przyspieszyć
(chociaż z wykresu na endo widać, że jednak przyspieszyłam, ale nie
wystarczająco mocno). Potem już wbieg na halę i zegar, który pokazywał
czas 52:18. Wiedziałam, że jest dobrze. Wbiegłam kilka sekund za Aśką i
kilka przed Darkiem.
Darek,
Asia bardzo Wam dziękuję za wspólny bieg. Bardzo, ale to bardzo mi to
pomogło. Endo twierdzi, że była życiówka na 10 km - 50:34. Niestety
nie ma jeszcze czasów netto od organizatora (ze względów technicznych).
Jednak z życiówką czy też bez, bieg był fantastyczny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.