Moje
dzieci uwielbiają frytki. Zresztą, nie tylko one. Nie dostają ich
jednak zbyt często z różnych powodów. Pierwszy to oczywiście ogrom
tłuszczu. Frytownica, którą mamy od kilku lat stoi nieużywana. Dlatego
też, kiedy dostałam propozycję przetestowania nowego sprzętu, początkowo
odmówiłam. Pomyślałam, że druga, nie jest nam do niczego potrzebna.
Jednak pani zaczęła mnie przekonywać, że ten sprzęt jest zupełnie inny.
Poczytałam różne fora, opinie i postanowiłam spróbować.
Nie żałuję zupełnie. Jak się okazało, w Actifry
usmażyłam prawie kilogram frytek (z surowych ziemniaków) na łyżce
oleju. Moje dzieci były zachwycone a frytki znikły w kilka minut. Do
tego podczas smażenia nie było zapachu oleju, którego tak nie znoszę.
Frytki wyszły naprawdę chrupiące, smaczne, a do tego o wiele zdrowsze od
tych przygotowywanych w tradycyjny sposób. W opiniach czytałam, że
ilość frytek, którą można przygotować na raz jest zbyt mała. Ja się
jednak nie zgodzę. My najedliśmy się we czwórkę.
Kolejne
zalety? Mycie. Wszystkie części, które stykają się z jedzeniem można
wyjąć i umyć (nawet w zmywarce). Do tego Actifry można wykorzystywać
też do przygotowywania innych dań, od obiadów po desery (pomysły są tutaj). Zamierzam niedługo przygotować kilka z nich, więc zdam relację jak smakują.
Jak robiłam moje frytki?
- 1 kg ziemniaków
- 1 łyżka oleju
- sól
Wykonanie:
Ziemniaki
obrałam, dobrze umyłam i osuszyłam. Pokroiłam na równe frytki (tak jak
umiałam najlepiej) i ponownie osuszyłam. Włożyłam frytki do ActiFry,
polałam równomiernie łyżką oleju (można olej wymieszać z ziołami, na
przykład tymiankiem) i smażyłam przez około 35 minut. Gotowe posypałam
solą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.