Trzeba się przyznać. Na blog Arka zajrzałam kilkanaście razy. Trafiłam akurat na przepisy, które były dla mnie za trudne do zrobienia, bądź też składniki były niedostępne. Kiedy jednak zobaczyłam nazwę Falancini, a potem ojciec przypadku, z zainteresowania zajrzałam znowu. Wsiąkłam. Przeczytałam post, potem kolejny. Nie tylko przepisy, ale sama treść, z której można się tyle dowiedzieć. Poprawię się od tej pory. Obiecuję. A teraz przepis, który Arek wynalazł przypadkowo.
A do falancini będą Wam potrzebne chlebki pita.
Składniki:
- 500g obranej marchwi
- 100g ugotowanego ryżu (wystudzonego)
- 30g startego Parmezanu lub Grana Padano
- 2 łyżki mąki pszennej
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 1 jajko
- 2 ząbki czosnku (rozgniecione i posiekane)
- 1 łyżeczka kminu rzymskiego w proszku
- ½ łyżeczki ostrej papryki/ pieprzu cayenne
- 2 łyżki bułki tartej
- 2 łyżki posiekanej natki pietruszki
- Sól morska
- Świeżo zmielony pieprz
- Olej do smażenia
Panierka:
Równe ilości bułki tartej i wiórków kokosowych
Wykonanie:
Marchewkę zetrzeć i odcisnąć sok. Przełożyć do robota z pozostałymi składnikami i zmielić. Z masy formować kulki wielkości orzecha włoskiego. Każdą kulkę obtoczyć w panierce. Układać na blasze i włożyć na minimum godzinę do lodówki.
Smażyć w głębokiej patelni po kilka minut z każdej strony, na złoty kolor.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.