Składniki:
- ok 1,5 kg żeberek
Marynata:
- 2 ząbki czosnku
- 1 łyżka cukru pudru lub miodu
- 4 łyżki sosu sojowego
- 1 łyżka ketchupu
- 2 łyżki oleju
- 1 łyżeczka startego imbiru (daję świeży)
- szczypta mielonych goździków
- sól, pieprz
Wykonanie:
Wieczorem przygotować marynatę mieszając wszystkie składniki w misce. Umyte i osuszone żeberka pokroić na kawałki. Włożyć do miski i dokładnie natrzeć każdy kawałek marynatą. Wszystko wymieszać, przykryć i wstawić na noc do lodówki. Następnego dnia wyjąć mięso z marynaty, doprawić solą i pieprzem i ułożyć w naczyniu żaroodpornym (używam 2, tak aby żeberka nie leżały jeden na drugim). Naczynie wstawić do piekarnika nagrzanego do 180 stopni. Piec przez około godzinę przewracają kilka razy w międzyczasie i polewając marynatą. Następnie przykryć żeberka folią i piec tak długo, aż mięso będzie odchodzić od kości. Długość pieczenia zależy od wielkości żeberek. Pod koniec pieczenia zdjąć folię i zrumienić żeberka.
Ja żeberka lubię bardzo, szczególnie pieczone. Te mi przypominają jedne, które robiłam z keczupem i sosem hoisin, słodko-orientalne, pycha :-)
OdpowiedzUsuńMój mąż uwielbia takie mięsko :-)
OdpowiedzUsuńale mi smaku zrobiłas na żeberka
OdpowiedzUsuń... wierzę, że są pyszne........................
OdpowiedzUsuń... wierzę, że są soczyste..................... hihihi...naprawdę...świetne zdjęcie...widać TO!!...
... w "fajnej" marynacie "moczone".......
... do miękkości upieczone..................
... rewelacyjnie zrumienione................
... wyglądają tak apetycznie................
... że ma się ochotę prosto z ekranu jeść !!......
... kiedyś bym nie wytrzymała..............
... i z "wielką żarłocznością" swymi "kłami".....hihihi....
... takie mięsko "szarpała"..........uwaga! poniżej nie dla każdego treść...hehehe......
... ale dziś mówię, niestety: NIE!.......
... a może "stety", bo bardziej..........
... WARZYWA "BAWIĄ" MNIE!!!...........
buziaki, Ursa, Kpd.......
p.s. mój zięć trzyma "sztamę" z takimi żeberkami.......więc, żeby biedak od czasu do czasu mógł ich zakosztować, oj piekę Mu oczywiście.......hehehe........ja poprzestaję na fantasycznym zapachu jaki roznosi się w kuchni........ale dawno, dawno temu, sto lat, a może więcej.......za wieloma kuchniami ( siedem ich było), za wieloma okienkami piekarników......w wielu brytfannach, w wielu gęsiarkach, na wielu grillach........hihihihihihihihihihihihi..............pa, Ursa :-)
Koleżanka pisała mi jakiś czas temu o tym przepisie i bardzo go zachwalała .... muszę w końcu zrobić i ja:):)
OdpowiedzUsuń